Lipoliza iniekcyjna
Ina54, wszystkie produkty kupiłem od Prima_Derma z Allegro. Zamawiałem w poniedziałek, a przyszło na wtorek, jeszcze dorzucili jakieś saszetki jako gratisy, do stóp do rąk. Kupiłem też od nich wszystko do mezoterapii.
Do lipolizy wziąłem 2 sztuki MESOAROMA PC100 Fosfatydylocholina 10% 5ml, po 23,50zł sztuka. Skusiłem się bo ma 10% tego składnika aktywnego (gdzie zwykle mają po 5%), oraz też 10% deoksycholatu, więc to już jest preparat kompletny do lipolizy. Czyli wysokie stężenia, niska cena, a produkcja włoskiej firmy. Przyszło w ampułkach, więc w razie braku zużycia można wsadzić do lodówki.
Ja jednak zużyłem całe 10ml które miałem. Dałem 1ml na brodę i 9ml na brzuch. Zastrzyki robiłem po około 0,1ml co 1cm na oko. Czyli wyszło jakieś 100 iniekcji. To jest dużo i potrzeba wytrzymałości psychicznej i instynktu samozachowawczego, żeby się tak sukcesywnie dziurkować. Ból przy wkłuciach jest, bo brzuch jest mocno unerwiony. Jednak wysiłek popłaca.
To najpierw broda. Po iniekcji rozmasowałem ten obszar dokładnie mimo bólu. Jest tkliwość i czuć, że płyn tam pracuje. Po chwili skóra robi się czerwona, puchnie i wygląda się jak pelikan z pełnym dziobem ryb. Podbródek tak mi oklapnął, że gdy zatrząsłem brodą to przypominałem indora. Jednak wiedziałem, że tak musi być. Masowałem mimo bólu i te komórki tłuszczowe po prostu pękały, stąd jest stan zapalny. Dzisiaj po nocce już zaczerwienienia nie ma, jedyne co to jest opuchnięte - sprawia wrażenie, jakby był tam zgromadzony płyn. I rzeczywiście tak jest, bo ten rozpuszczony tłuszcz jeszcze nie wchłonął się. Stąd dzisiaj idę pobiegać żeby wspomóc ten proces. Chociaż przyznam, że trochę brzydko to wygląda, z takim wałem jagiellońskim pod brodą, więc wyciągam mimowolnie żuchwę żeby jakoś ten wałek spłycił. Dopiero z takim wałem człowiek uświadamia sobie, jak potężny ten podwójny podbródek mógłby być, tak ogromny że do snu nie trzeba brać poduszki. No może trochę przesadzam, nie ma czego się bać hehe
Co do brzucha, to niestety trochę brakło mi płynu na jego górne partię. Teraz żałuję że tych 10ml nie rozdrobiłem jeszcze z wyciągiem z karczocha i l-karnityną, którą też mam - teraz widzę, że był to mój poważny błąd bo kłucie jest nieprzyjemne, a tak miałbym to za jednym razem. Chociaż w sumie myślę, że zabieg przecież i tak będę chciał powtórzyć za 3tyg, to wtedy tak rozdrobię. Domówię jeszcze z 4 sztuki, czyli 20ml. Nie ma problemu bo przesyłka jest darmowa od 40zł, mają Allegro SMART. Najlepiej rozdrabiać w fiolkach, ja mam całe szczęście takie 10ml zamykane na gumkę. Polecam się zaopatrzyć w takie coś, tylko nie wiem czy zwykłe apteki mają.
Co do kłucia w brzuch, to niektóre wkłucia nie bolały, a inne bolały cholernie. Nie wiem, czy to zależy od trafienia na nerw. Śladów iniekcji polecam nie przecierać od razu, bo wtedy fajnie widać w których miejscach już aplikowaliśmy - takie delikatne znakowanie i stąd można dać precyzyjnie. Inaczej czasem już nie wiadomo gdzie się dało. Zalecam zaopatrzyć się w kilka igieł, ponieważ szybko się tępią. Powiedziałbym, że na 20 wkłuć 1 igła. Ja zużyłem 5 + do tego jedna igła do nabierania płynu (bo miałem strzykawkę 1ml dla precyzyjniejszych dawek). Igły do wkłuwania grubość 0,3 miałem, chociaż może być jeszcze cieńsza jak uda wam się dostać - im cieńsza tym lepsza, płyn przejdzie bez problemu a będzie mniej bólu. Długość igły 13mm, raz że krótszej nie miałem, a dwa chciałem na pewno wbijać się w tłuszcz. Wbicie w skórę, czyli za płytko, może powodować podobno martwicę o czym przeczytałem w rozporządzeniu ministra zdrowia na jakiejś stronie gov.pl... Przed każdą iniekcją brałem skórę w fałd, też na brodzie, bo nie chciałem wbić się w mięsień. Uważam to za rozsądną technikę, większa pewność. Wkucie się w tłuszcz da się rozpoznać tym, że czasem słychać takie delikatne pękanie bąbelków jakby przy wkłuwaniu igłą. Cały zabieg robiłem na siedząco do relaksującej muzyki, kto co woli. W zasięgu radzę mieć wszystko żeby potem nie wstawać z strzykawką w brzuchu która dynda, tak metaforycznie heh Po wszystkim dokładnie rozmasowałem brzuch mimo bólu, oczywiście wszystko w standardach dezynfekcji - ja jechałem spirytusem bo jednak najprostszy skład i największa gwarancja odkażenia. Wiem, że niektórzy uważają to za metody średniowieczne ,] No i potem cały brzuch spuchł, sczerwieniał i wyglądał jakby aktywowała się w nim poduszka powietrzna podczas wypadku. Był taki rozgrzany, człowiek ma wrażenie jakby naprawdę spalał się tam ten tłuszcz jak w piecu z ogniem. Dzisiaj jest tkliwość, boli pod dotykiem, ale już nie ma zaczerwienienia. Tylko jest trochę nabrzmiały, wiadomo bo ten płyn i tłuszcz tam siedzi. Dam znać jak efekty za jakiś czas, oraz zrobię powtórkę za te 3 tygodnie. Myślę, że warto


  PRZEJDŹ NA FORUM